Jaki pirograf najlepszy?

Odkąd rozpoczęłam na poważnie moją przygodę z pirografią, co raz częściej zostaje mi zadawane pytanie jak się nazywa „to coś czym pani pracuje?” Kiedy odpowiadam, że to PIROGRAF padają kolejne pytania takie jak: JAKI? ZA ILE? I KTÓRY NAJLEPIEJ WYPALA?

Jednoznaczna odpowiedź na zadawane pytanie praktycznie nie istnieje i to nie jest tak , że ja po prostu nie chce na nie odpowiedzieć, tylko to jest temat rzeka! Wszystko zależy od preferencji i umiejętności potencjalnego użytkownika danego pirografu, które możemy podzielić na kilka rodzajów. Na pewno nie ma odpowiedzi, która odpowie, że ten czy tamten sprzęt jest najlepszy. Każdy pirograf dobrze wypala i powiem tak sprzęt to jedno a umiejętności i doświadczenie to drugie. Z racji tego, że zajmuję się zawodowo pirografią znam osoby które tworzą arcydzieła najprostszymi pirografami jak i takich, którzy posiadają dla mnie najlepszy sprzęt lecz wypalanie nie jest dla nich i absolutnie nie umieją wykorzystać potencjału posiadanego narzędzia. W związku z tym obalam mit, związany z tym który pirograf wypala najlepiej, moim zdaniem najlepszy jest ten który najlepiej pasuje do naszej dłoni. To wszystko zależy jak trzymamy i prowadzimy narzędzie oraz na jakim materiale pracujemy (ale o tym już było).

Pirografy możemy podzielić na urządzenia z regulacją temperatury i na takie bez niej tzw. pirografy kolbowe czy też czasami na aukcjach internetowych można znaleźć je pod nazwą Lutownica – wypalarka do drewna i skóry, która nie posiada takiej regulacji. Ceny urządzeń wahają się od kilkudziesięciu złotych po nawet kilka tysięcy.

Taki pirograf zakupiłam w markecie JULA

Najtańszym sprzętem są wypalalrki często dostępne w marketach za dosłownie 50 zł lub czasem trochę mniej. Moim zdaniem, jeśli ktoś nie chce wydawać dużo pieniędzy a chciałby spróbować przygody z wypalaniem, jest to najlepsze rozwiązanie by nie utopić dużej kwoty w narzędzie do którego nie każdy zapała miłością. Może się jednak zdarzyć tak jak mam ja. Posiadam chyba 3 pirografy kolbowe niestety, żaden mi nie odpowiada z kilku względów. Po pierwsze mają długie metalowe gorące kolby. Sposób w jaki układam rękę podczas pracy i budowa tego prostego urządzenia powoduje, że moja ręka bardzo łatwo się męczy w związku z tym praca takim narzędziem jest dla mnie męczarnią i po godzinie pracy moja ręka jest zmęczona jak po czterech godzinach pracy z pirografem który mogę trzymać jak ołówek. Po drugie dla mnie kolejnym minusem takiego narzędzia jest czas nagrzewania się i stygnięcia grotu, ponieważ często zmieniam końcówki czas , który muszę odczekać na wymianę grotu i ponowne nagrzanie wymienionej końcówki jest dla mnie czasem straconym. Nie neguje jednak tych urządzeń, ponieważ znam osoby, które tworzą prace typu portrety i umieją nimi uzyskać cienie i najdrobniejsze szczegóły.

Dla tych którzy nie poddają się i nadal chcą wejść w poznawanie techniki pirografii jest jednak rozwiązanie – można znaleźć na Allegro bądź na OLX używane pirografy z czasów PRL, które posiadają regulację temperatury, szybko się nagrzewają i końcówkę trzymamy jak ołówek czy długopis, jest jednak w nim jeden dość istotny minus posiada tylko jedną końcówkę w której dość trudno wymienić druciany grot (jest przylutowany nie przykęcany).

Od takiego sprzętu zaczynałam

Tak naprawdę na takim sprzęcie jak na załączonym obrazku powyżej, pracowałam do niedawna. W między czasie rozleciała mi się z racji zużycia i czasu końcówka „długopis”. UZOR-1 to urządzenie, które szybko się nagrzewa a przy możliwości regulacji można łatwiej i szybciej uzyskać cieniowanie. Doszłam jednak w pewnym momencie do ściany ponieważ, prezentowany UZOR-1 został już zbyt zużyty i zostałam postawiona przed przymusem zakupu nowego sprzętu. Dużo czytałam i chciałam mieć już naprawdę dobry i profesjonalny pirograf… Niestety koszta troszkę przekroczyły na tamten moment moje możliwości finansowe. Kilku znajomych, którzy również wypalają polecali Wypalarkę (pirograf) Bausch Pebaro 0290 .

Niedostępny (choć w sumie nie wiem dlaczego) na polskim rynku uważany przez wielu za „Mercedesa” wśród pirografów Razertip

Na szczęście mam mojego zdolnego męża elektryka, który sam skonstruował dla mnie pirograf. W tej chwili żaden rodzaj drewna nie jest dla mnie straszny. Mogę bez problemu wypalać na każdym gatunku drewna od lipy po najtwardsze gatunki drewna. Jestem w stanie uzyskać różne cienie i co dla mnie najważniejsze mam kilka końcówek z możliwością szybkiej wymiany i bez utraty czasu na ostygnięcie grotów. Groty zamawiam na Aliexpress lub robię sama z drutu oporowego o różnej grubości (wyginam sama o odpowiedniej długości ściskam i wyklepuję „spłaszczam” wg potrzeby). Wypalarka jest gotowa do pracy po kilku sekundach, w przypadku ustawienia zbyt dużej temperatury jestem w stanie „wysadzić” grot. Posiadam 4 różnego rodzaju końcówki, które mogę wymienić również w kilka sekund.

Pirograf made in mój mąż 🙂

Posiadam 4 uchwyty w które mogę zamocować różne końcówki, podczas pracy zmiana „długopisu” trwa dokładnie kilka sekund by móc np z końcówki zakończonej kulką zamienić końcówkę z szeroko zakończoną do wygładzania i cieniowania. Od momentu posiadania sprzętu zbudowanego przez mojego męża praca w drewnie stała się jeszcze większą przyjemnością 🙂 już nie przejmuję się, że drewno może okazać się zbyt twarde i moc mojego urządzenia nie podoła moim potrzebom.

Pirografia jest bardzo odprężającym zajęciem uczącym również skupienia i cierpliwości. W dzisiejszych czasach , erze komputera i ciągłego biegu polecam pirografię dla każdego. Zajęcie to pozwoli się wyciszyć i spowoduje, że człowiek będzie mimowolnie pracował nad własną cierpliwością, której ostatnio tak bardzo nam brak. To bardzo odpręża, przy opiece osoby dorosłej już kilkoletnie szkraby z zerówki mogą śmiało popracować z wypalarką. Dodatkowo naturalny zapach palonego drewna, mnie osobiście od dziecka uspokaja. Myślę, że jeszcze kilka lat temu kiedy pracowałam zawodowo w biurze, gdzie było mnóstwo stresu i nerwów, gdyby ktoś powiedział, że moja pasja stanie się moją pracą szczerze bym w to wątpiła. Żaden interes nie jest łatwy, lecz kiedy sprawia nam przyjemność a dodatkowo może przynieść dochody wtedy trzeba spróbować. Ja nie żałuję, choć wciąż jestem na etapie budowania własnej marki, wciąż się uczę i nie wiem czy kiedykolwiek dojdę do etapu, kiedy powiem: Stop – już więcej nie jestem w stanie tutaj osiągnąć! Tu ciągle można eksperymentować,rozwijać się i iść do przodu. Tu nowe wzory, a to nowe techniki, nowe gatunki drewna i nowe wyzwania. Polecam każdemu spróbowania choć raz zabawy pirografem i wyłączeniem się od tak biegnącego dzisiaj świata, podczas wypalania dla mnie czas niemal się zatrzymuje a ja zamiast stresować się swoją pracą spędzam cudownie spędzone chwile nad plastrem bądź kawałkiem drewna. Czasami biorę plaster drewna i patrzę na niego, czasem dostaję takiej blody że nie wiem co mam na nim wypalić a czasem wręcz odwrotnie biorę kawałek drewna i on sam do mnie przemawia co najlepiej na nim wypalić. Czasem są to ryby, a czasem motocykl, dla kogoś to może być dziwne wręcz nienormalne, ale do mnie często przemawia drewno.

Jestem naprawdę szczęściarą móc robić coś co sprawia niesamowitą przyjemność i poczucie spełnienia. Każda jedna praca wypalona w mojej pracowni jest inna i choć początkowo obrazki mają być np bliźniacze nie da się zrobić dwóch identycznych prac. To jest magia rękodzieła! Każdy kawałek drewna jest inny, a w każdej jednej mojej pracy zostawiam kawałek siebie , kawałek mojego serca. To takie moje Horkruksy 😀 które zostaną po mnie kiedy mnie już nie będzie :*

Otagowano , , , , , , , .Dodaj do zakładek Link.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *